Może nie tematycznie ale wczoraj również się działo i o ile o tyle kolejne tematy pchnięte.
Pobudka jak zwykle 5:20, tak już jest przy dzieciach :)
8:00 - 8:30 Bank i ciężko zapracowane pieniążki już w portfelu
8:30 - 10:30 wybieramy się z żona pozałatwiać sprawy, postanowiłem upiec 2 pieczenie na jednym ogniu więc jadę do klienta do Skały koło Krk. Na szczęście (zawsze tak robię) zjeżdżając z głównych ulic Krk w kierunku tego miasta zadzwoniłem do klienta okzało się że siedziba w Krk, a magazyn w Skale uff... w ostatniej chwili, okazało się że od miejsca w którym obecnie się znajdowałem to tylko 4 km.
10:30 - 11:00 Żone zostawiłem w samochodzie "siedź i się nie wychylaj :)" miejsce było nie specjalne, ale zdobyłem nowego kontrachenta do współpracy wygląda na rokującego.
11:00 13:00 kierunek Alwernia, kupujemy blachę - spotkałem się z Tatą załatwiliśmy sprawy w dziale sprzedaży dobiliśmy targu. Przy okazji żona widziała blachę jaka bierzemy oraz okna. Po odciążeniu porwtela wracamy
14:00 McDonald - lubię się zatrzymać po udanych transakcjach w jakimś fast fudzie jednak na otyłość nie narzekam raczej należę do ludzi o szczupłej posturze.
14:30 placówka energetyczna, no nie, robią do 14:00 też tak chciałbym noi żeby pieniążki z nieba same spadały.
14:45 w domu i 1,5 godzinna drzemka, na siłe i tak nic nie zrobię, trzeba doładowac baterie, zazwyczaj wystarczy 15-20 min ale dzisiaj czułem się bardzo zmęczony mając za sobą 300 km drogi.
17:00 bierzemy sie za działanie, dogranie spraw handlowych z całego dnia, rozliczenie zamówień telefony do kierowców, 30 min lekcji angielskiego noi wkońcu...
22:00 siusiu paciorek i spać. Lubię się wysypiać więc zawsze chodzę spać conajmniej 1 godzine przed północą i nie jadam kolacji później jak o 19:00. Polecam!!!
Dzisiaj czekam na dostawę materiałów i na bakugana od budowy, cholera drugi raz dzwoni i nie przychodzi, albo faktycznie nie da rady albo zaczyna cos kręcić co nie dobrze świadczy o mojej przyszłej budowie, mieliśmy jedynie obgadac sprawy kominka do altany u teścia. Chciałem im zasponsorowac robotę za wkład w naszą budowę. ufffff.... spokojne mysli napływają do mojej głowy, OK. w weekend Józefa, a bakugan ma na imie Józef, pojadę z teściem do niego złyżymy życzenia oprzemy sprawę o bufet, a późnej go do ściany przycisnę :).
Może wkońcu zacznę jakąs foto relację bo mniej pisania przynajmniej będzie.